Richard zmaga się jednak ze swoimi demonami i nie jest jedynie posągową figurą „świętego z przedmieść”. Smith balansuje między dowcipnymi scenami rodzinnych wygłupów a momentami, gdy musi pokazać, jak apodyktyczna, chorobliwie uparta i zamknięta na krytykę jest jego postać. Tutaj pomaga mu obecność Aunjanue Ellis wcielającej się w rolę Oracene – drugiej żony Williamsa i matki dziewczynek. Ellis już samym spojrzeniem oddaje zmęczenie kobiety, która dla pomimo tego, że poświęca swoim dzieciom nie mniej uwagi niż Richard, pozostaje wciąż w cieniu zadufanego męża. Kiedy on jeździ do najlepszych trenerów z Venus, to ona poprawia serwis Sereny na zniszczonych boiskach Compton. Wykreowana przez Ellis postać wybucha rzadko, ale to sceny z jej udziałem dźwigają największy ciężar dramatyczny filmu. Tak jak Richard nie zrealizowałby swojego planu bez determinacji Oracene, tak Smith rośnie na ekranie przy Ellis.Aktorstwo stanowi największą siłę filmu Greena. Nastoletnie odtwórczynie córek Williamsów udanie oddają dynamikę siostrzanych relacji. Wobec obrazów ich wzajemnej czułości i oddania trudno zachować obojętność – jedni na pewno się uśmiechną, bardziej wrażliwi może nawet uronią łzę. Filmowe wydarzenia obejmują okres, kiedy Venus wybijała się na światową gwiazdę tenisa, podczas gdy Serena wciąż musiała czekać na swoją kolej. Obydwie mierzyły się jednak z ogromną presją, systematycznie realizując kolejne punkty z ambitnego planu ojca. Saniyya Sidney wcielająca się w rolę starszej z sióstr tworzy bohaterkę, która z bezwzględnie posłusznej ojcu dziewczynki zmienia się w mającą własne zdanie i potrzeby nastolatkę. Pozostaje przy tym jednak dzieckiem, które wciąż nie wie, jak radzić sobie z trudnymi emocjami. Tymczasem w cieniu wielkiego talentu Venus kiełkuje dopiero potencjał Sereny. Demi Singleton w roli młodszej z sióstr dobrze rozumie to napięcie i dyskretnie miesza uczucie podziwu dla Venus z niecierpliwością młodego sportowca, który chciałby wreszcie pokazać światu, na co go stać.
„King Richard” jest przede wszystkim biograficznym obrazem z życia rodziny Williamsów, jednak Green nie odrywa filmu od kontekstu społecznego. Tło dla rodzinnych radości i smutków stanowią problemy czarnych przedmieść i brutalne pobicie Rodneya Kinga przez kalifornijską policję. Na przełomie lat 80. i 90. Compton, gdzie rozpoczyna się akcja filmu, uchodziło za jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc w kraju. Uliczna przestępczość, działalność gangów, rekordowe wskaźniki morderstw – z tym ówczesna Ameryka kojarzyła biedne przedmieścia Los Angeles. Problemy Compton trafiły do mainstreamu za sprawą debiutanckiego albumu grupy N.W.A. Płyta „Straight Outta Compton” stała się zapisem trudnego życia w biednych dzielnicach, brutalności policji i wszechobecnej przemocy „Rollin’ through the hood, to find the boys. To kick dust and cuss, crank up some noise” – tak Eazy-E opowiada w piosence „8 Ball” o przeciętnym dniu w dzielnicy. Powłóczyć się bez celu z kolegami, by w końcu znaleźć kłopoty – scenariusz, który stanowił codzienność wielu czarnych nastolatków, był tym, przed czym Richard chciał za wszelką cenę ochronić swoje córki.