dkf

 

               „CISZA”

20111102_cisza

 

           Scenariusz i reżyseria: Boran Bo Odar

Rower znaleziony w polu pszenicy. Zaginiona dziewczyna. Historia lubi się powtarzać? 23 lata wcześniej znaleziono dokładnie w tym samym miejscu zamordowaną i zgwałconą Pię. Czy to samo teraz stało się z trzynastoletnią Sinikką? Krischan, emerytowany policjant, który prowadził śledztwo przed laty, jest przekonany, że sprawy są połączone. Wtedy nie udało mu się złapać mordercy. Tym razem on i jego młodszy kolega David są jeszcze bardziej zdeterminowani, żeby doprowadzić winnego przed sąd.

Podczas gdy rodzice Sinikki są pogrążeni w agonalnym cierpieniu powodowanym przez niepewność i ciągłe wyczekiwanie, los ich córki rozgrzebuje nieco już zabliźnione rany w matce pierwszej ofiary. Ma ona przeczucie, że gość przebywający w jej domu – miły młody człowiek, żonaty i z dwójką dzieci – jest mordercą Pii. Dzień mija, z nieba na modne domki leje się żar a z precyzją budowany świat mieszkańców zaczyna się walić.

Sam reżyser komentuje swój film następująco:  „Cisza” zamyka w sobie dwa gatunki: dramat i thriller. Głównym tematem filmu nie jest odpowiedź na pytanie „Kto to zrobił?” ale pokazanie psychicznego stanu bohaterów i tego, w jaki sposób działa na nich strata ukochanych.  Film jest obrazem stanu ducha, który we wspaniały sposób oddają aktorzy, grając nie tylko słowem, ale przede wszystkim ciałem. Ich twarze wyrażają to, czego słowami nie da się już powiedzieć.

„Cisza” jest porywającym filmem z bardzo mocnym zakończeniem. Ten debiut Barana Bo Odara pokazuje, że reżyser będzie się w przyszłości liczył w grze.

Outnow.ch

Na uznanie zasługuje konsekwencja, z jaką reżyser  prowadzi narrację. Już na początku stawia widza nad przepaścią, w której królują zwątpienie, wina, opętanie i pokuta. Odar nie boi się wraz z widzem w tą przepaść wskoczyć. „Cisza” jest filmem ciężkim, ponurym, gęstym ale w każdym momencie fascynującym. Choćby z powodu genialnej gry aktorów. To jeden z najlepszych niemieckich filmów.

 

           „CYRK COLUMBIA”

20111102 cyrk

 

           Scenariusz i reżyseria: Danis Tanović

Danis Tanović, autor słynnej „Ziemi niczyjej”, powraca w swoim najnowszym filmie do tematyki krwawych transformacji, które towarzyszyły rozpadowi Jugosławii na początku lat 90. Jednak Tanovića bardziej od samego konfliktu interesują relacje między bohaterami, dzięki którym snuje swoją opowieść o końcu pewnej epoki.

Główny bohater, Divko, wraca w rodzinne strony, do Bośni, by zemścić się na swojej żonie, Luciji, która nie wyjechała z nim, kiedy musiał uciekać z kraju dwie dekady wcześniej. Dorobił się w Niemczech, więc popisuje się czerwonym Mercedesem, portfelem wypchanym markami i skąpo ubraną dziewczyną. Uciekając opuścił też syna, teraz dwudziestoletniego, który sporo odziedziczył po ojcu: brak manier i życiową lekkomyślność, która teraz każe mu zakochać się w narzeczonej ojca. W zniszczonej i szukającej autorytetów ojczyźnie Divko szybko staje się lokalnym decydentem. Najpierw musi tylko jeszcze stawić czoło swojej „starej” rodzinie, a potem przekonać małomiasteczkową społeczność do „nowej”.

Reżyser przemawia językiem „Ziemi niczyjej”. Z prozaicznych sytuacji tka subtelny, nieraz wypełniony soczystym dramatyzmem absurd. Kolejne relacje zarysowuje cienką, acz precyzyjną kreską, zbliżając się tym samym odrobinę do współczesnego kina rumuńskiego. Tanović nie sili się na wystawne manifesty, choć z całą pewnością jego film ma siłę patriotycznej metafory. To kolejne w jego skromnym dorobku potwierdzenie, że chce o tamtych ciężkich latach pamiętać – wyparcie jest ludzkie, jak sam mówi, ale nie powinniśmy się w nim zatracać. I choć tezę tę pomaga sprzedać uszczęśliwiające wszystkich na siłę zakończenie, „Cyrk Columbia” pozostaje humanistycznym, prostym filmem, który pomimo swego niszowego charakteru przemawia językiem na tyle uniwersalnym, by podbić szerszą, międzynarodową publikę. My takich filmów wciąż nie potrafimy kręcić.

Autor: Piotr Pluciński, Stopklatka.pl, 7 września 2011

          „NAWET DESZCZ”

20111102 deszcz

 

       reżyseria:  Icíar Bollaín

„Nawet deszcz” to trzy równolegle toczące się historie: film o Kolumbie realizowany w boliwijskiej dżungli, historia filmującej go ekipy oraz „wojna o wodę”, która wybucha w trakcie zdjęć. Icíar Bollaín w mistrzowski sposób miesza sceny, miejsce i czas akcji ukazując wymowne paralele pomiędzy sytuacją Indian kiedyś i dziś. Opowiadana przez filmowców historia o brutalnej konkwiście stanie się odbiciem dramatycznych wydarzeń toczących się wokoło, a prawdziwe życie ekipy i filmowana przez nich historia splotą się zmuszając bohaterów do weryfikacji ich dotychczasowych przekonań. Wewnętrzny konflikt przybyłych do Boliwii filmowców doskonale oddają świetne kreacje aktorskie Meksykanina Gaela Garcii Bernala (znanego m.in. z kultowego AMORES PERROS oraz BABEL Alejandro Gonzalesa Iñarritu czy ZŁEGO WYCHOWANIA Pedra Almodovara) oraz Luisa Tosara, najbardziej rozchwytywanego obecnie aktora w Hiszpanii (PONIEDZIAŁKI W SŁOŃCU, CELA 211). Zamieszki przeminą, a film będzie trwał wiecznie D mówi grany przez Bernala reżyser zaślepiony ideą stworzenia wielkiego dzieła filmowego. Bardziej przejmuje się cierpieniem Indian kilkaset lat wcześniej niż kilka kilometrów dalej. Tymczasem producent Costa (Tosar), początkowo cyniczny egoista, nie pozostaje obojętny wobec cierpienia ludzi, z którymi zaprzyjaźnił się  w trakcie zdjęć. To właśnie on przejdzie największą przemianę spośród bohaterów filmu. Monumentalne obrazy walki Kolumba z indiańskimi plemionami przeplatają archiwalne zdjęcia z prawdziwej „wojny o wodę”. Całość jest spójna i tworzy emocjonujące widowisko dzięki fenomenalnemu scenariuszowi Paula Laverty’ego.

„Nawet deszcz” to coś więcej niż tylko ciekawa historia opowiedziana w dobrej intencji. To świetny i złożony film. Icíar Bollaín wierzy w to, co opowiada i potrafi przekazać to z wielką dozą talentu. EL PAÍS

       

    „FRYZJERKA”

20111102 fryzjerka

 

           Reżyseria: Doris Dörrie

Kathi, pokaźnych rozmiarów fryzjerka, żyje marzeniami. Jej DDR już nie istnieje. Nie ma mężczyzny, domu z ogródkiem i pracy. Zostały mieszkanie w wielkiej płycie, rozwód i dorastająca córka. Mąż zdradzał ją z jej najlepszą przyjaciółką, dziecko się jej wstydzi, a w banku nikt nie chce dać pożyczki. Na dodatek jest gruba. Bardzo gruba. I dlatego „nieestetyczna”. Tak przynajmniej sądzi szefowa salonu, w którym Kathi miała pracować. Jednak Kathi nie poddaje się tak łatwo! Jej recepta na uszczęśliwienie świata jest niezwykle prosta – dobra fryzura rozwiąże każdy problem. Kathi wierzy w swoją „misję” i gorliwie zabiera się do realizacji planów. Ustawiczna chęć niesienia pomocy sprawia jednak, że droga do własnego salonu fryzjerskiego zaczyna biec pod górkę… Kathi to przemyca Azjatów przez granicę, to dorabia robiąc fryzury staruszkom z domu spokojnej starości, to zostaje zatrzymana przez policję. Konsekwentnie dąży jednak do celu. Rozpoczyna się walka z urzędami, bankami i doradcami. Bo nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być gorzej…

„Fryzjerka” (Die Friseuse) to najnowszy film Doris Dörrie, reżyser znanej polskiej publiczności między innymi z „Hanami – Kwiat wiśni” oraz „Nagich”. Produkcja jest również oryginalną satyrą na współczesny kanon mody i piękna, lansowany przez media.

Na ekranie najbardziej widoczna jest Gabriela Maria Schmeide, która mimo przywiązania do grubego garnituru emanuje niemożliwą do oparcia się charyzmą. Wobec tej głównej postaci inne mają ciężki żywot na ekranie, wydają się niemal statystami, bo to jest wysokich lotów One-Woman-Show.

Kino-zeit.de

 

 

 

Poprzedni artykułKwidzyn w olimpiadzie logistycznej
Następny artykułSTARTER – ostatnie wolne miejsca