dkf

„DAAS” (102 min.)
2 stycznia 2012
godz. 19.00

Realizacja:
reżyseria  – Adrian Panek
scenariusz – Adrian Panek
zdjęcia – Arkadiusz Tomiak PSC
montaż  – Witold Chomiński
muzyka – Issidoros Papadakis

Obsada:
Goliński. – Andrzej  Chyra
Frank. – Olgierd Łukaszewicz
Klein.  – Mariusz Bonaszewski
Von Nogai  –  Jan Nowicki
Grossen – Sławomir Orzechowski
Księżna  – Danuta Stenka
Cesarz  – Maciej Stuhr
Piasecki. – Robert Gonera
Golińska –  Magda Czerwińska
Doktor  – Krzysztof Dracz

O filmie:
Jakub Frank, żył w XVIII wieku, urodził się w Koralówce na Podolu, zmarł w Offenbach, niedaleko Frankfurtu. Miał tysiące wyznawców i pewnie tyle samo wrogów. Panek pokazuje ostatni etap jego życia. Jest rok 1776. Frank mieszka w wielkim pałacu w Wiedniu. Przyjaźni się z arystokracją, utrzymuje bliskie kontakty z dworem cesarskim, w swoich ogrodach szkoli prywatną armię.
Akcja rwie się, kolejne sceny, a za nimi postacie, co chwila giną w mroku. Elipsy, nakładające się na siebie wątki, obrazy jak ze snu: organizm, w którym równocześnie pulsuje wiele elementów. Retrospekcje, które równie dobrze mogłyby być głosem z przyszłości. Konstrukcyjnie „Daas” jest filmem kapitalnie przemyślanym i pomyślanym. Panek ośmiesza rutynę śledczą Kleina, tak mocno przywiązanego do racjonalnego, oświeceniowego dyskursu – zderza je ze sferą nieprzejrzystą; każe gończym wyjść ze swych ról. Klein w końcu pochyli głowę i uda się ze śmiertelnie chorą żoną z wizytą do Franka – z nadzieją, że ten ją uleczy. Goliński nie raz odbije się od ściany, potem cudem umknie śmierci wysłanej za nim przez dawnego mistrza.
„Daas” był największym zaskoczeniem i spełnieniem tegorocznego festiwalu w Gdyni. Dawno nie mieliśmy w Polsce takiego filmu. Nie jest to kino kostiumowe, które zwykło się oglądać – śmieszny teatrzyk, parada poprzebieranych kukiełek, które nieprzekonująco udają, że żyją pośród czegoś więcej niż zbudowanej z dykty scenografii, że chodzą w czymś więcej niż wypożyczonym na czas zdjęć kostiumie. Nie chodzi mi nawet o daleką od szkolnej strukturę opowieści biograficzno-historycznej, odsłaniającej nieoczywiste postaci, wyciągającej na światło dzienne przemilczane wydarzenia. Jest to kino nieprzezroczyste, stojące w wyraźnej opozycji do tych elementów, które zwykło się wiązać ze współczesnością, hasłami typu: transparentność, wiek ekranów-luster, a przy tym niebywale aktualne.
Panek zderza w swoim filmie trzy wizje świata, trzy porządki. Ktoś myśli o wynalezieniu gumy, ktoś chce osiągnąć zbawienie, a ktoś chce tylko dobrze wypełniać swoje obowiązki. Mistyk staje się władcą, a racjonalista mistykiem. Ludzie chwytają się różnych pomysłów, coś jeszcze ich pcha do przodu, powiedzmy, że jeszcze w coś wierzą. I nagle przychodzi otrzeźwienie, pojawia się ten, który chce tylko dobrze się bawić. Starcie między trójką bohaterów – Frankiem, Golińskim i Kleinem – kończy się przegraną dwóch ostatnich. Ograbieni z ideałów, niespełnieni w zemście lądują w końcu na nadmorskiej plaży, gdzie czekają na statek, który zabierze ich do lepszego świata. Ale tego lepszego świata nie będzie, nie zbuduje go także Jakub Frank, niby zwycięzca tego starcia, ale naprawdę tylko pacynka w rękach tego czwartego – cesarza. Wkraczający na scenę w końcowej partii filmu władca, śmiejący się w twarz mistykom, alchemikom i tym, którzy chcą wypełniać swoje obowiązki wobec państwa, parodiuje samym sobą wszystkie inne modele życia. Panek mówi w „Daas” o porażce projektów, w które wierzył nowoczesny świat i nastaniu ery postu. Ery człowieka przystosowanego, który jest święcie przekonany, że wszystkie idee są już tylko zabawą marzycieli, iluzją, że dzisiaj chodzi tylko o to, by codziennie ze spokojem zasypiać z głową na wygodnej poduszce.

Jakub Socha, „Kino” 2011

„CHODORKOWSKI” (111 min.)
9 stycznia 2012
godz. 19.00

Realizacja:
scenariusz, reżyseria i produkcja: Cyril Tuschi
zdjęcia: Peter Dörfler, Eugen Schlegel, Cyril Tuschi
muzyka: Arvo Pärt

Obsada:
Michaił Chodorkowski,
Paweł Chodorkowski,
Marina Chodorkowska,
Lena Chodorkowska,
Joschka Fischer,
George W. Bush

O filmie:
Chodorkowski jest próbą obiektywnego i prawdziwego spojrzenia na kontrowersyjnego rosyjskiego przedsiębiorcę, wzbudzającego międzynarodowe zainteresowanie, choć od wielu  lat przebywającego w więzieniu. „Nie chciałem robić z Chodorkowskiego ani diabła, ani tym bardziej świętego. Starałem się po prostu przedstawić zróżnicowany obraz tego człowieka” – tłumaczy reżyser.
Prace nad filmem trwały pięć lat – od 2005 do 2010 roku. Budżet wyniósł zaledwie 400 000 euro, choć zdjęcia kręcono w różnych częściach Rosji i reszty świata. W filmie wykorzystano materiały archiwalne, wywiady z rodziną i współpracownikami Chodorkowskiego oraz z wybitnymi osobowościami XX wieku. Pojawia się tu również czarno-biała animacja prezentująca nieudokumentowane wydarzenia z życia Chodorkowskiego, w tym jego aresztowanie przez służby rosyjskie. Muzykę do filmu, dedykowaną Chodorkowskiemu, skomponował Arvo Pärt.
Premiera filmu  odbyła się w 2011 roku na festiwalu Berlinale, kilka tygodni po tym, jak Chodorkowski i jego były partner biznesowy – Płaton Lebiediew – skazani zostali na trzynaście i pół roku więzienia za rzekome przywłaszczenie 218 mln ton ropy naftowej i wypranie uzyskanych w ten sposób pieniędzy. Działacze praw człowieka uważają, że jest to zemsta Kremla za próbę prowadzenia przez Chodorkowskiego niezależnej polityki.
Cyril Tuschi przyznał, że pracom nad filmem stale towarzyszył strach: „Na początku prawie nikt nie chciał z nami rozmawiać. Stale padały pytania: kto wam płaci?”. „W okresie, gdy zacząłem ten projekt filmowy, zamordowano dziennikarkę Annę Politkowską. Jechałem przez Rosję i stwierdziłem, że powinienem bać się rosyjskiej policji […] Gdy na Syberii jechaliśmy pociągiem z Nowosybirska do Czity, gdzie Chodorkowski siedział w łagrze, zaatakowało nas trzech młodych mężczyzn. To funkcjonariusze lokalnej komórki KGB.” – powiedział Tuschi, dodając: „Ktoś próbuje mnie przestraszyć i muszę przyznać, że mu się to udało”. Co więcej, podczas końcowych prac nad filmem, kilka razy włamano się do miejsca zamieszkania reżysera – raz do pokoju hotelowego na Bali, gdzie Tuschi kończył pracę nad ostatnimi zdjęciami do filmu, a potem do jego mieszkania w Berlinie, na kilka tygodni przed Berlinale. Włamywaczy, których nigdy zresztą nie ujęto, interesowały głównie komputer oraz taśma z filmem. Zniknął oryginalny materiał filmowy, ale inne wartościowe przedmioty pozostały nienaruszone. Tuż przed ostatnim włamaniem, Tuschi wysłał do organizatorów Berlinale taśmę z prawie gotową wersją filmu. „To nie przypadek, że film zniknął w ostatniej fazie pracy, tuż przed premierą” – tłumaczy Tuschi. „Wygląda na to, że złodzieje mają żywotny interes w tym, aby opinia publiczna nie poznała treści filmu”. Z kolei jeden z rosyjskich dzienników po premierze Chodorkowskiego zapowiedział, że osoby, które udzieliły wywiadów reżyserowi, muszą się liczyć z tym, że zostaną pociągnięte do odpowiedzialności.

„ROZSTANIE” (123 min.)
16 stycznia 2012
godz. 19.00
MFF Berlin 2011 – Złoty Niedźwiedź, Nagroda Jury Ekumenicznego,
Srebrny Niedźwiedź dla najlepszych aktorów
MFF Erewań 2011 – Grand Prix

Realizacja:
Reżyseria – Asghar Farhadi
Scenariusz – Asghar Farhadi
Muzyka – Sattar Oraki
Zdjęcia – Mahmoud Kalari

Obsada:
Peyman Moaadi -Nader
Leila Hatami – Simin
Sareh Bayat – Razieh
Shahab Hosseini – Hodjat
Sarina Farhadi – Termeh
Merila Zare’i – pani Ghahraii
Ali-Asghar Shahbazi – ojciec Nadera
Kimia Hosseini -Somayeh

O filmie:
Okrzyknięte przez światową krytykę arcydziełem i nagrodzone na festiwalu w Berlinie Złotym Niedźwiedziem za najlepszy film, a także nagrodami aktorskimi.
„Rozstanie”, w reżyserii twórcy głośnego „Co wiesz o Elly?”, to opowieść o dwóch rodzinach, których losy w dramatyczny sposób splatają się ze sobą. Film w doskonały sposób łączy elementy thrillera i dramatu psychologicznego, trzymając w napięciu do nieoczekiwanego finału.
Nader po rozstaniu z żoną zatrudnia kobietę, która ma zająć się jego chorym ojcem. Jednak nie wie, że jego nowa pracownica nie tylko jest w ciąży, ale też pracuje w tajemnicy przed swoim niezrównoważonym mężem. Wkrótce bohater znajdzie się w sieci kłamstw, manipulacji i publicznych konfrontacji.
„Rozstanie” oferuje nam obraz społeczeństwa, które wydaje się zupełnie inne niż to, w którym żyjemy, a jednak okazuje się bardzo podobne, jeśli chodzi o pewne bolesne, lecz uniwersalne prawdy.  W Iranie ludzie także się rozchodzą, w Iranie ludzie cierpią na chorobę Alzheimera, w Iranie mamy również klasową walkę, wynikającą z przepaści pomiędzy uprzywilejowanymi i tymi, którzy są tych przywilejów pozbawieni. Film Farhadiego opowiada o stosunkach społecznych w dzisiejszym Teheranie, ale uderzające jest jak duża część tej historii dotyka nas samych. (…).
Ten dramat sądowy, sfilmowany niespokojną, nerwową kamerą w autentycznych teherańskich mieszkaniach i na korytarzach publicznych instytucji w fascynujący sposób pokazuje złożoność sytuacji i ciągłe przesuwanie się moralnego punktu ciężkości. Wraz z upływem czasu staje się coraz bardziej jasne, że trudno tu potępić jednych i pochwalić drugich mimo że wszyscy – zarówno inteligencja, jak i klasa pracująca, tak wierzący, jak i niewierzący – zawsze w innych upatrują źródła swoich problemów. Postaci Farhadiego najpierw zdobywają naszą sympatię, następnie w mgnieniu oka ją tracą, by za chwilę odzyskać ją z powrotem.

Jonathan Romney, „The Independent”

„SYBERIA MONAMOUR” (102 min.)
23 stycznia 2012
godz. 18.00

Realizacja:
Scenariusz i reżyseria: Sława Ross
Zdjęcia: Jurij Rajski
Montaż: Igor Litoninski
Scenografia: Grigorij Puszkin
Dźwięk: Loïc Gourbe, Arseni Troicki
Muzyka: Aidar Gainullin
Charakteryzacja: Valentina Michalina

Obsada:
Lidia Bajraszewska: Anna
Nikołaj Kozak: kapitan
Siergiej Nowikow: Jurij
Sonia Ross: Luba
Misza Procko: Lioszka
Petr Zajczenko: Iwan

O filmie:
…Wokół tylko gęsty las i dzikie zwierzęta, od których nawet ludzie się tu niewiele różnią;gotowi w każdej chwili do ataku, pazerni na namiastkę uczuć. Historię Lioszki kontrastuje los żołnierzy, których dowódca jest idealnym przedstawicielem okrucieństwa i brutalności systemu.
Leciwy dziadek jest dla chłopca jedynym oparciem i rodzina. Matka dawno zmarła, a ojciec wyjechał i mimo słabnącej nadziei na jego szczęśliwy powrót do domu, Lioszka tęsknie go wyczekuje. Jedynym gościem w chatce pośrodku złowrogiej tajgi bywa wuj Jurij, przynosząc wieści z „reszty świata”.
Zimna, obca, zamknięta i odrzucająca pustką samotności Syberia, przedstawiona jest surowo i minimalistycznie, czyli jednak realnie. Skąpe i wrogie, jak syberyjski krajobraz, są tu również dusze ludzi, których losy splatają się że sobą, niezależnie nawet od ich woli. Dzieli ich świat wyobrażeń, lecz nierozerwalnie łączą realia syberyjskiej walki o przetrwanie.
Sława Ross w zapierającej dech w piersi sekwencji obrazów pokazuje, niemal biblijnie, rozróżnienie dobra i zła, życie bez miłosierdzia. Choć, zdaniem reżysera, prawdziwe człowieczeństwo to zdolność okazywania współczucia, to tu frazes ten zastępuje zezwierzęconą rzeczywistość.
Litość stoi ponad równością. Znalazłem te słowa w rosyjskim modlitewniku długo po napisaniu scenariusza to „Syberia. Monamour”. Wtedy doszło do mnie, że właśnie to jest głównym przesłaniem filmu.
Chociaż byłbym niesprawiedliwy mówiąc, że „napisałem” scenariusz. To znaczyłoby, że go wymyśliłem. Lepiej byłoby powiedzieć, że sam się pojawił we mnie z prośbą o materializację. Z początku objawiał mi się we fragmentach, w skrawkach emocji. Z czasem stawał się głębszy, genialnie odsłaniający kawałek po kawałku swoich bohaterów. To był długi proces: pięć lat, podczas których pracowałem również nad innymi projektami. I żyłem jednocześnie z moimi syberyjskimi bohaterami, próbując zrozumieć, dokąd zmierzają. Oni odegrali wielką rolę w kształtowaniu mojego życia i mojej osobowości.
Historia zwraca się do majestatu i nikczemności ludzkości. Moi bohaterowie żyją w zapomnieniu w bezkresie Syberii. Jak porzucone psy, bez wzajemnego współczucia. Kiedy życie rzuca im wyzwania i porzuca ich, obdzierając z ludzkich odruchów, są zdolni znaleźć w sobie litość.
Nie byłem pewien, czy znajdę fundusze dla „Syberii”, ale moi bohaterowie już istnieli, krzycząc o ostateczne powołanie ich do życia. Film znalazł producentów, moich przyjaciół. Są przemysłowcami, znającymi wartość pieniądza. Po prostu zakochali się w tej historii.

Sława Ross reżyser

„SZCZĘŚCIE TY MOJE” (127 min)
30 stycznia 2012
Godz. 19.00

Realizacja:
Scenariusz i reżyseria Siergiej Łoźnica
Zdjęcia Oleg Mutu

Obsada:
Wiktor Niemiec – Georgij,
Wład Iwanow – major z Moskwy,
Olga Kogut – żona majora,
Olga Szuwałowa – nieletnia prostytutka, Władimir Gołowin – starzec

O filmie:
Prezentowane w konkursie głównym festiwalu w Cannes w 2010 roku „Szczęście ty moje” z założenia miało być filmem o miłości. Reżyser Siergiej Łoźnica w jednym z wywiadów stwierdził jednak, że jak to z każdym Rosjaninem bywa, cokolwiek zaczyna, i tak kończy z kałasznikowem w ręku. W efekcie „Szczęście…” zamieniło się w opowieść o moralnym upadku jednostki – cuchnącą samogonem, lepką od krwi i przybrudzoną błotem. Porażka poniesiona przez głównego bohatera płynnie przeistacza się w klęskę całego społeczeństwa. Reżyser przypatruje się temu procesowi bez zbędnej egzaltacji. Pozostaje inteligentnym obserwatorem, który pozwala, by prezentowane wydarzenia przemówiły same za siebie. W pierwszych scenach główny bohater o imieniu Georgij sprawia wrażenie wyzwolonego. Gest odmowy zapłacenia mandatu opryskliwemu policjantowi mógłby uczynić z kierowcy ciężarówki romantycznego buntownika w stylu bohatera „Konwoju” Sama Peckinpaha, Łoźnica woli jednak pójść tropem wstrząsającego „Ładunku 200″ Aleksieja Bałabanowa. Reżyser portretuje Georgija jako człowieka zdominowanego przez zgubną iluzję. Przemierzając współczesną Rosję wierzy, że potrafi skutecznie odeprzeć spotykane wokół zło. Georgij z wyższością spogląda na mijanych po drodze szaleńców, żebraków i oprychów. Nie zauważa, że wkrótce sam może podążyć w ich ślady i z premedytacją ignoruje nadchodzące ostrzeżenia. Najważniejsze otrzymuje od przypadkowo poznanej młodocianej prostytutki. Anonimowa dziewczyna interpretuje okazaną przez Georgija dobroć jako akt fałszu. W tym momencie można zdać sobie sprawę, że ciąży nad nim niemożliwe do okiełznania fatum. Pycha, która każe je zlekceważyć, pozwala zestawić Georgija z bohaterami najmroczniejszych wizji braci Coen. Inaczej niż w ich filmach, ciężar opowiadanej w „Szczęściu…” historii nie zostaje jednak zneutralizowany przez absurdalne poczucie humoru. Zakończenie wynika z kluczowej dla filmu metafory. Gdy Georgij zbacza z trasy i zaczyna błądzić po okolicznych bezdrożach, staje się jasne, że zabrnął w ślepą uliczkę. To samo można powiedzieć o wszystkich pozostałych bohaterach filmu. Na obrzeżach cywilizacji zaciera się granica między patologią a normalnością, przeszłością a teraźniejszością, realnością a fantazją. W sytuacji ekstremalnej zanika gdzieś istota człowieczeństwa. Odmieniony bohater przybiera postać monstrum kierowanego wyłącznie przez instynkt przetrwania. Na naszych oczach horror staje się namacalną rzeczywistością.

Piotr Czerkawski,  „Kino” 2011

Poprzedni artykułII Kwidzyński Bieg WOŚP „POLICZ SIĘ Z CUKRZYCĄ” – Start 8 Stycznia 2012 godz. 11.00 Plac Jana Pawła II
Następny artykułOtwarty konkurs ofert dla organizacji pozarządowych