Znany kwidzyński podróżnik Piotr Opacian właśnie zakończył w swoją nową podróż morską. Tym razem były to Orkady (Orkney). Archipelag (67 wysp, z których 1/3 jest tylko zamieszkała) na północ od wybrzeży Szkocji, na granicy Morza Północnego i Oceanu Atlantyckiego. Oddziela je od Szkocji Pentland Firth – rodzaj cieśniny z najsilniejszymi w Europie prądami morskimi. Z informacji UKHO, popularnie zwanym brytyjską Admiralicją, wynika że w rejonie Pentland Skerries, przy odpowiednim układzie Ziemia-Księżyc-Słońce, szybkości prądów pływowych dochodzą do 30km/h. Szereg zjawisk związanych z dynamiką wód morskich sprawia, że to kwintesencja morskiego kajakarstwa – ale tylko dla bardzo doświadczonych. Orkady to również raj dla archeologów i historyków. Z powodu braku drzewa budowano tu głównie z kamienia. Wyspy są więc dosłownie usłane dobrze zachowanymi śladami z dawnych epok – od neolitu włącznie.
Kwidzyński podróżnik Piotr Opacian tak na gorąco opisuje swoją wędrówkę:
– Rejs rozpocząłem 17 lipca, a zakończyłem 9 sierpnia. Przybliżony dystans przepłynięty to około 550 km, uwzględniając „zabawy” na klifach. Warunki dość wymagające. Pogoda była w przeważającej części dość wietrzna, od 4B do 6B, spotęgowana przez mocne wyfalowanie (swell) idące z otwartego morza. Noclegi w dzikich częściach wybrzeża, wielokrotnie na mniejszych bezludnych wysepkach. W czasie rejsu najczęściej spotykałem się z fokami: szarą i pospolitą. To byli moi wierni towarzysze. Po okrążeniu cypla, na którym odpoczywały, często „zabierały” się ze mną i płynęły przez kilka kilometrów w odległości nawet 2-3 metrów od mojego kajaka. Było tak „gęsto”, że pewnego razu nie zauważyłem i napłynąłem na drzemiącą w wodzie fokę – ku wielkiemu obopólnemu zdziwieniu.
Gratulujemy i zapraszamy do obejrzenia krótkiej relacji z tej emocjonującej podróży
Poprzedni artykułZakażenie koronawirusem nadal groźne
Następny artykułAmerykańskie zakończenie lata