Oficjalny Portal Miasta Kwidzyna

Logo Unii Europejskiej
Logo Dyskusyjnego Klubu Filmowego „Powiększenie”

DKF „My”

„MY”
Plakat filmu „My”Reżyseria: René Eller

O FILMIE
Niewielkie miasteczko na granicy holendersko-belgijskiej. Podczas upalnego lata ośmioro nastolatków zanurza się w świat seksu, rozrywki i buntu. Na początku sami nie wiedzą, czego chcą. Wieczorami siedzą przy ognisku, wygłupiają się, ale to im nie wystarcza. Budząca się seksualność sprawia, że wikłają się w prostytucję i szantaż. To co zakazane coraz bardziej ich pociąga. Aż wydarza się tragedia. Film podzielony jest na rozdziały, w których czworo z nich opowiada władzom, co się właściwie stało. Tak więc mamy różne wersje wydarzeń: marzyciela, buntownika, artysty i prowodyra. Wersje, które nie do końca się pokrywają. „My” dzieło przypominające „Samobójstwa dziewic”, to obraz hedonistycznej przemocy, którą przełamują senne idylliczne wizje. Film jest adaptacją głośnej i kontrowersyjnej powieści Elvisa Peetersa.

Kontrowersyjny debiut Rene Ellera „My” to nie tyle mocny przykład coming-of-age movie, co raczej – by konsekwentnie trzymać się angielskiej terminologii – brutalny teenage exploitation. Na kontrowersję składa się bowiem w tym przypadku kilka czynników: równie głośny w krajach Beneluksu pierwowzór, czyli powieść Elvisa Peetersa pod tym samym tytułem, szokujące sceny erotyczne (w większości niesymulowane) oraz kluczowy napis otwierający film – „oparte na faktach”.

Tytułowe „my” stanowi grupa ośmiorga nastolatków, których trudno określić paczką bliskich przyjaciół. Trafili na siebie trochę przez przypadek, a trochę z nudów, ponieważ w leżącej na holendersko-belgijskiej granicy małej mieścinie Wachtebeke niewiele się dzieje.

By umilić sobie czas a przy okazji łatwo zarobić na kolejną imprezę w przyczepie kempingowej, bohaterowie nagrywają amatorskie filmy porno ze swoim udziałem, a kiedy to okaże się mało lukratywnym przedsięwzięciem, zaczynają sprzedawać za pieniądze swoje ciała. W upalne lato młodzi ludzie będą chcieli od razu przeskoczyć kilka etapów okresu dojrzewania i stać się „większymi niż życie”, przekraczając nie tylko granice przyzwoitości, ale i człowieczeństwa. Nie ma reguł, nie ma jutra.

Film nosi podtytuł „Letnia odyseja w czterech aktach” i z czterech różnych, niechronologicznie poukładanych perspektyw, podglądamy młodzieńczą eskapadę łączącą sielankę dnia i demony nocy. Oprócz nielinearnej narracji, spoiwem opowieści są dołączane do scen wypowiedzi pochodzące z sądowych stenogramów. Tym samym od początku czujemy, że zło czai się gdzieś za rogiem, a wakacyjna przygoda to tragedia szyta na dużą skalę.

W obawie przed czynami z przeszłości bohaterowie żyją wyłącznie teraźniejszością, reżyser zaś podrzuca odbiorcy tropy z przyszłości. Pobieżnie poznajemy rodziców, którzy – agresywni lub nieobecni – dawno stracili kontrolę nad swoimi pociechami. Bez ambicji, cienia perspektyw czy radości z życia nastolatkowie wymieniają się coraz bardziej ekstremalnymi pomysłami na przeżywanie młodości, a zdziczała przyjemność płynąca z seksualnych gier staje się najważniejszą z potrzeb, głównym motorem napędzającym monotonną codzienność. Słowem – hedonizm, niszczący niewinność pokolenia bez przyszłości.

Z takiego portretu Ellera, przedstawiciela – co istotne – milenialsów, wyziera nihilizm, bezsilność wobec cynizmu protagonistów i świata przedstawionego. Narcystyczne „ja” cechujące dzisiejsze samotne czasy zastępuje tu przewrotnie impulsywna potrzeba tożsamości zbiorowej, ponieważ „ja” nic ostatecznie nie znaczy. Relacje w tej samozwańczej komunie z typowym, psychopatycznym Thomasem na czele, nie tworzą więzi przyjaźni, a zostają sprowadzone do pustej transakcji na zasadzie prostytutka-klient. Wymiany towaru i pieniądza, z natychmiastowym odczuciem przyjemności i brakiem wyrzutów sumienia.

Holendrowi udaje się sprawnie przedstawić zatracenie bohaterów, ciekawie miesza różne wątki. Z początku historia wydaje się kolejną satyrą na drobnomieszczańskie, sterylne życie zamożnych Europejczyków. Zamknięci w jednakowo wyglądających domach, mieszkańcy miasteczka wydają tak samo wyglądające kolacje, nie zdają egzaminu ani jako opiekunowie, ani obywatele demokratycznego społeczeństwa. Gdy jednak karuzela przemocy nabierze tempa, wizja Ellera zaczyna przypominać austriackie wiwisekcje Michaela Hanekego.

Prowokacyjna metoda Ellera ma jednak swoje ograniczenia i uproszczenia. Wizja świata oparta jedynie na pesymizmie i demistyfikacji szybko przekształca się w odbiorczy szok, stawiający pod znakiem zapytania racjonalność ekranowej rzeczywistości. To świat bez nadziei, wywołujący u widza wstrząs, a nie głębszą refleksję.

Piotr Szczyszyk, My, „Kino” 2019, nr 02, s. 85

Wydarzenie zostało zakończone.

Data

sty 07 2020
Zakończone!

Czas

19:00 - 20:40

Lokalizacja

Kinoteatr Kwidzyn
Kinoteatr Kwidzyn
Katedralna 18, Kwidzyn