21 11 2018 mmts

Dobry mecz z Orlen Wisłą Płock pozwalał mieć nadzieję, że MMTS zdoła nawiązać walkę także z kolejnym uczestnikiem europejskich pucharów. Niestety sił i umiejętności kwidzynianom wystarczyło tylko na pierwszą połowę. Po przerwie MMTS zagrał fatalnie w ataku zdobywając tylko 5 bramek przy 14 trafieniach gospodarzy. Trudno było, więc przeciwstawić się rozpędzonej ekipie Puław.

Początek meczu był zaskoczeniem dla wszystkich. W grę lepiej weszli, bowiem kwidzynianie, którzy po 9 minutach prowadzili już 1:3. Warto przy tym dodać, że niemal przez 6 minut obie ekipy nie potrafiły zdobyć bramki. Swoją drugą bramkę w tym spotkaniu gospodarze zdobyli dopiero w 9. minucie, a chwilę później gol Pawła Podsiadło zapewnił puławianom remis – 3:3.

Wyrównana gra utrzymała się do końca pierwszej połowy, choć chwilami na parkiecie przeważali jednak kwidzynianie. Po kwadransie gry było 15:15, po czym podopieczni trenera Tomasza Strząbały zdobyli 4 bramki przy jednym trafieniu gospodarzy. Po 20 minutach gry MMTS prowadził 6:9. Gospodarze jednak szybko uspokoili grę i po golach Tomasza Kasprzaka i Marko Panicia doszli kwidzynian na jedną bramkę – 8:9.

O utrzymanie bezpiecznej przewagi zadbał na szczęście Robert Orzechowski, a dwubramkowa różnica utrzymała się do 27. minuty 10:12. W końcówce gola zdobył jednak Tomasz Kasprzak i gospodarze zbliżyli się do MMTS na jedną bramkę. Co więcej, nieudana akcja w ataku Kacpra Adamskiego poskutkowała rzutem Vadima Bogdanova na pustą bramkę Kwidzyna. Bramkarz Azotów się nie pomylił i po odbiciu od słupka piłka wylądowała w siatce dając gospodarzom remis 12:12. Warto przy tym dodać, że wynik ten zadowalał przede wszystkim puławian, którzy przez większość część gry musieli gonić wynik.

W przerwie trener Bartosz Jurecki musiał nieźle wpłynąć na swój zespół, bo po zmianie stron puławianie grali o wiele skuteczniej. Grali pewniej w obronie, z czym wielki problem mieli kwidzynianie. Szerszy arsenał prezentowali także w grze ofensywnej. Już po wznowieniu gry Azoty rozpoczęły od goli Pawła Podsiadło, Piotra Masłowskiego i Adama Skrabani. Kwidzynianie po raz pierwszy trafili dopiero w 35. minucie po rzucie Kacpra Adamskiego – 15:13. Poza tym strzałem przez początkowe 10 minut kwidzynianie nie potrafili jednak zagrozić bramce rywali. W 42. minucie gol Roberta Orzechowskiego zbliżył co prawda MMTS na jedną bramkę – 16:15, jednak kryzys kwidzynian trwał nadal. Czerwono-czarni zupełnie nie mogli sobie poradzić z defensywą gospodarzy i większość budowanych przez nich akcji kończyła się stratą. Przez 8 minut MMTS nie zdobył żadnej bramki przy 5 golach rywali! W 50. minucie trafił Adrian Nogowski zmniejszając straty do rywali do 6 bramek – 21:15. Niestety było to również ostatnie skuteczne trafienie MMTS z akcji! Przez ostatnie 10 minut gole zdobywali już wyłącznie podopieczni trenera Bartosza Jureckiego. W efekcie, po 5 kolejnych bramkach Azoty powiększyły swoją przewagę do 19 trafień – 26:16, a kwidzynianie czekali już jedynie na zakończenie meczu. Spotkanie zakończył skuteczny rzut karny Patryka Grzenkowicza, jednak nic nie przykryje fatalnej postawy MMTS w tej części meczu. Kwidzynianie przez 30 minut zdobyli w ataku tylko 5 bramek, w tym jedną z rzutu karnego. Po dobrym meczu z Orlen Wisłą Płock trener kwidzyńskiego zespołu może mieć zatem poważny ból głowy. Tak słabego meczu MMTS w tym sezonie jeszcze bowiem nie oglądaliśmy.

Azoty Puławy – MMTS Kwidzyn 26:17 (12:12)
Azoty: Bogdanov 1, Koshovy – Kaleb, Panić 5, Podsiadło 6, Łyżwa 3, Skrabania 2, Rogulski 2, Grzelak, Masłowski 2, Titov 1, Kasprzak 3, Prce, Gumiński 1, Seroka.
MMTS: Szczecina, Dudek – Grzenkowicz 1, Orzechowski 5, Kryński, Krieger 1, Peret 2, Janiszewski, Adamski 3, Szczepański, Rosiak, Nogowski 1, Ossowski, Potoczny 4, Przytuła.

Fot: materiały prasowe/KS Azoty-Puławy

21 11 2018 mmts

Poprzedni artykuł100 lat Niepodległej – wernisaż i książka
Następny artykułMali patrioci gościli w Urzędzie Miejskim w Kwidzynie