Po niesamowicie emocjonującym spotkaniu MMTS Kwidzyn uległ VIVE Targom Kielce 28:29. Choć przed meczem nikt nie dawał większych szans gospodarzom w starciu z niepokonanymi graczami Vive, to podopieczni trenera Krzysztofa Kotwickiego byli bliscy sprawienia sensacji, a rewelacyjne zawody rozegrali m.in. Tomasz Klinger i Krzysztof Szczecina.
W meczu przeciwko Vive nie mógł wystąpić kontuzjowany Maciej Mroczkowski, więc odpowiedzialność za prowadzenie gry kwidzyńskiego zespołu spoczęła na Tomaszu Klingerze. Rozgrywający MMTS rozpoczął mecz z olbrzymią determinacją zdobywając trzy z czterech pierwszych bramek kwidzyńskiego zespołu. W efekcie po 5 minutach gry MMTS prowadził z Vive 4:2. Kolejne minuty przyniosły jednak odpowiedź ze strony podopiecznych trenera Bogdana Wenty, którzy zdobyli 6 bramek z rzędu! W efekcie po 13 minutach gry sytuacja się odwróciła i w Kwidzynie prowadzili kielczanie 4:8.
Sygnał do odrabiania strat dał kwidzynianom Krzysztof Szczecina, który kilkakrotnie wyszedł obronną ręką z konfrontacji z rywalami. Czerwono-czarni ponownie zaczęli również zdobywać kolejne bramki i po 21 minutach gry na tablicy świetlnej ponownie widniał wynik remisowy w tym spotkaniu – 9:9. Wyrównany stan gry utrzymywał się jeszcze do 25 minuty i stanu 11:11, jednak końcówka pierwszej części gry należała już wyłącznie do graczy Vive. Kolejne trafienia Julena Aguinagalde, Ivana Ćupicia oraz Krzysztofa Lijewskiego sprawiły, że na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy Mistrz Polski prowadził z gospodarzami 11:15. Przed przerwą kwidzynianie zdołali jedynie zmniejszyć rozmiary strat do 3 bramek po skutecznym rzucie karnym wykonywanym przez Adriana Nogowskiego.
Po zmianie stron goście coraz bardziej powiększali swoją przewagę. Po kolejnych trafieniach Ćupicia, Grzegorza Tkaczyka i Thorira Olafssona kielczanie prowadzili już 14:19. Kwidzynianie starali się jednak nie dopuścić do tego, aby przewaga Vive wniosła więcej niż owe 5 bramek i co ważne, podopiecznym trenera Kotwickiego udawało się to realizować do 46 minuty i stanu 21:26. Wówczas to MMTS ponownie zaatakował. Najpierw Sławomira Szmala pokonał Przemysław Rosiak, po czym dwie kolejne bramki zdobył Grzegorz Szczepański – 24:26. Co prawda chwilę później drogę do bramki MMTS znalazł również Piotr Chrapkowski, ale w odpowiedzi kwidzynianie ponownie trzykrotnie pokonali Szmala (Klinger, Daszek i Łangowski) doprowadzając do remisu 27:27. Sytuacja Kwidzyna mogła być jeszcze lepsza gdyby nie dwa niewykorzystane rzuty karne, które wybronił bramkarz Vive i Reprezentacji Polski.
Ostatnie 3-4 minuty to już wielkie emocje zarówno na boisku jak i na trybunach. Wszystkich szczególnie wzburzył faul Chrapkowskiego na Antonim Łangowskim, po którym sędziowie nie zdecydowali się na ukaranie zawodnika gości.
Gdy po wznowieniu Paweł Genda nie zdołał pokonać Szmala, szala zwycięstwa przechyliła się na stronę gości. Pierwszy krok do triumfu zrobił Aguinagalde, który skutecznie wykonał rzut karny. Sytuację przypieczętował natomiast Chrapkowski, który mimo interweniującego Gendy zdołał jakimś cudem pokonać bramkarza MMTS. Wynik meczu ustalił Tolek Łangowski, który w ostatnich sekundach pokonał Szmala. Na więcej niestety zabrakło już czasu i mecz zakończył się minimalną porażką kwidzyńskiego zespołu. Szczypiorniści MMTS zebrali jednak gromkie brawa za swoją postawę i walkę do końca. Grali z wielkim sercem i naprawdę niewiele zabrakło do tego, aby odprawić z kwitkiem niepokonanego Mistrza Polski.
MMTS Kwidzyn – VIVE Targi Kielce 28:29 (12:15)
MMTS: Szczecina, Kiepulski – Jędrzejewski 2, Genda 4, Peret 1, Sadowski 1, Klinger 8, Szczepański 2, Nogowski 5, Seroka 1, Łangowski 2, Daszek 1.
Kary: 4 minuty (Seroka, Klinger)
VIVE: Szmal – Jurecki 2, Tkaczyk 2, Olafsson 2, Chrapkowski 3, Aguinagalde 2, Jachlewski 1, Strlek, Lijewski 5, Buntić 3, Musa, Zorman, Rosiński, Ćupić 8, Bielecki 1.
Kary: 4 minuty (Jurecki, Rosiński)
tekst . Mirosław Wiśniewski
foto. Aleksander Łubiński
