Przegrywając swój pierwszy półfinał 12-bramkami kwidzynianie niemal wykluczyli się z walki o złoto mistrzostw Polski. Szanse na to, że Orlen Wisła Płock zmarnuje tak dużą przewagę w rewanżu były czysto iluzoryczne. Potwierdzili to zresztą sami Nafciarze, którzy na swoim terenie ponownie pokonali MMTS różnicą 12 bramek – 28:16. Czerwono-czarni nie radzili sobie z aktywną obroną Płocka, a także popełniali zbyt wiele błędów w rozegraniu.
Początek meczu należał do gospodarzy, którzy po trafieniach Michała Daszka i Renato Sulicia prowadzili 3:0. MMTS niestety nie potrafił znaleźć sposobu na aktywną grę Nafciarzy w obronie. Kwidzynianie przełamali swą niemoc dopiero w 8. minucie meczu, kiedy to na ławkę kar powędrował Nemadia Obradović, a strzelcem pierwszej bramki dla gości był Damian Przytuła. Następnie gole zdobyli jeszcze Andrzej Kryński (karny) oraz Michał Peret i po 11 minutach czerwono-czarnym udało się doprowadzić do remisu 3:3.
Podopieczni trenera Xaviera Sabate zdobyli swoją kolejną bramkę dopiero o 7-minutowym kryzysie, kiedy to Krzysztofa Szczecinę pokonał Jose De Toledo. Co prawda kwidzynianie odpowiedzieli skutecznym rzutem karnym Andrzeja Kryńskiego, jednak w kolejnych minutach górowali już gospodarze, którzy niemiłosiernie wykorzystywali błędy MMTS. W efekcie 3 kolejne bramki zdobyte przez Orlen Wisłę i prowadzenie 7:4. Podopieczni trenera Tomasza Strząbały odpowiedzieli trafieniami Roberta Orzechowskiego i Adriana Nogowskiego, czym zbliżyli się do Nafciarzy na dwie bramki – 6:4. Na więcej nie pozwolili już gospodarze, których aktywna odbierała kwidzynianom wszelkie atuty w ofensywie. Płock zdobył natomiast 4 bramki przy jednym trafieniu Roberta Orzechowskiego i po 27 minutach gry prowadził już 11:7. Szczególnej urody była bramka Zigi Mlakara, który wykorzystał wrzutkę Przemysława Krajewskiego ze skrzydła i zaskoczył całą defensywę MMTS. Co prawda rozmiary porażki chwilowo zmniejszył Arkadiusz Ossowski, ale w końcówce gospodarze trafili jeszcze trzykrotnie przy jednym golu Kwidzyna (rzut karny Andrzeja Kryńskiego) i na przerwę schodzili prowadząc pięcioma bramkami – 14:9.
Po wznowieniu gry początkowo utrzymywała się przewaga wypracowana przed przerwą. Od 34. minuty i stanu 16:11 gospodarze odjechali jednak kwidzynianom wykorzystując niemal każdy błąd gości. Nafciarze zdobyli natomiast 5 bramek z rzędu i po 43 minutach gry prowadzili już – 21:11. Dziesięciominutowy kryzys MMTS, w którym kwidzynianie nie potrafili zdobyć bramki, przerwał dopiero Kacper Adamski. Jak się okazało był to jedyny zawodnik czerwono-czarnych, który potrafił wziąć na siebie ciężar zdobywania bramek. W końcowych 16 minutach meczu zdobył dla MMTS wszystkie cztery bramki rzucone z akcji. Dzięki jego trafieniom i rzucie karnym wykorzystanym przez Andrzeja Kryńskiego, na 6 minut przed końcem meczu, MMTS tracił do gospodarzy „tylko” 8 bramek – 24:16.
Niestety końcówka całkowicie należała już do płocczan, którzy rzucili cztery gole i nie dopuścili kwidzynian do dogodnej sytuacji rzutowej. W efekcie półfinałowy rewanż zakończył się taką samą 12-bramkową przewagą Orlen Wisły, która zgodnie z przewidywaniami zagra w PGE VIVE Kielce o tytuł mistrza Polski. Podopiecznych trenera Tomasza Strząbały czeka natomiast rywalizacja o III miejsce, w której już w najbliższy wtorek (21 maja o godz. 20.15) zmierzą się z Gwardią Opole.
Fot. materiały prasowe Orlen Wisły Płock
Orlen Wisła Płock – MMTS Kwidzyn 28:16 (14:9)
Orlen Wisła: Morawski, Wichary, Borbely – Daszek 3, Krajewski 3, Racotea 3, Moya 1, Zdrahala, Obradović 1, Góralski 2, Piechowski, Żabić 2, Mihić 3, De Toledo 5, Sulić 1, Mlakar 4.
MMTS: Szczecina, Dudek – Orzechowski 2, Kryński 5, Krieger, Peret 1, Adamski 4, Szczepański, Rosiak, Nogowski 1, Guziewicz, Netz, Ossowski 1, Potoczny, Landzwojczak, Przytuła 2.