To nie był łatwy mecz, choć kwidzynianie mierzyli się z outsiderem Superligi. Po ciężkiej walce MMTS zwyciężył co prawda 27:33, jednak do końca musiał walczyć o utrzymanie przewagi wypracowanej w pierwszej połowie. Mecz upłynął natomiast pod znakiem… rzutów do pustej bramki, czego próbowali zarówno bramkarze, jak i gracze z pola.
Początek meczu był bardzo wyrównany, ale kwidzynianie mogli się poczuć jak w domu. To zasługa kibiców MMTS, którzy przeważali na trybunach gdyńskiej hali. Stąd już w 5. minucie można było usłyszeć znany okrzyk „MMTS – gramy u siebie!” Gra jednak nadal była wyrównana. W 8. minucie Michał Peret zdobył, swoją trzecią bramkę w meczu wyprowadzając kwidzynian do stanu 3:4. W 9. minucie znakomicie interweniował Bartosz Dudek, który najpierw obronił rzut karny, po czym wybronił także dobitkę zawodnika Arki. Niestety korzyści z tego nie było zbyt wiele, bo czerwono-czarni zgubili piłkę w ataku. Co więcej, gospodarze doprowadzili do remisu po skutecznym rzucie karnym. Gdy w 14. minucie gry Robert Kamyszek dał gdynianom prowadzenie trener Tomasz Strząbała poprosił o czas.
Uwagi szkoleniowca kwidzynian okazały się skuteczne, bo kolejno trafiali Michał Potoczny, Andrzej Kryński i Robert Orzechowski, a MMTS odskoczył rywalom na dwie bramki – 5:7. Wówczas karę 2 minut otrzymał jednak Andrzej Kryński i goście musieli grać w osłabieniu. Wykorzystali to gdynianie, którzy po 17 minutach doprowadzili do remisu 7:7.
Grając, w komplecie kwidzynianie ponownie uzyskali jednak przewagę i po rzucie karnym wykorzystanym przez Michała Potocznego prowadzili 8:10. Chwilę później kwidzynianie przechwycili natomiast atak rywali, a do pustej bramki trafił Robert Orzechowski – 8:11.
Przewaga 2-3 bramek utrzymała się do 28. minuty i stanu 12:15, kiedy to trener Dawid Nilsson poprosił o czas. Minutę później Adrian Nogowski nie wykorzystał swojej sytuacji bramkowej. W obronie przechwycił jednak piłkę i pobiegł, do pustej bramki podwyższając, wynik na 12:16. Chwilę później gospodarze pomylili się po raz kolejny, ale Andrzej Kryński nie trafił, do pustej bramki rzucając przez niemal całe boisko. W kolejnej akcji Arki piłkę wybronił jednak Krzysztof Szczecina, a Adrian Nogowski skutecznym rzutem do pustej bramki zakończył pierwszą połowę wynikiem 12:17.
Po przerwie goście zdołali zmniejszyć rozmiary strat do 3-4 bramek. Po 39 minutach na tablicy świetlnej widniał wynik 17:21. Dwie minuty później gdynianie zbliżyli się jednak na dwie bramki – 19:21. Na szczęście chwilę później MMTS wykorzystał błąd gospodarzy w ataku i Kacper Adamski skutecznie rzucił do pustej bramki. Gdy w 48. minucie trafił Michał Peret goście prowadzili już 22:26. W kolejnej akcji pokazał się natomiast Krzysztof Szczecina, który najpierw obronił rzut rywali, a potem skutecznie rzucił do pustej bramki rywali – 22:27.
W 51. minucie, po kolejnych nieudanych próbach skonstruowania akcji w ataku, trener Tomasz Strząbała poprosił o czas. Niestety po wznowieniu rzut Andrzeja Kryńskiego wybronił bramkarz Arki, a gospodarze skuteczną akcją w ataku zbliżyli się do kwidzynian na 3 bramki – 24:27. Co więcej, im bliżej końca gra robiła się coraz bardziej nerwowa, pojawiło się sporo strat i niewykorzystanych sytuacji. Skutecznie grał natomiast Robert Orzechowski, którego rzut wyprowadził kwidzynian do stanu 25:29. Chwilę później trafił co prawda Rafał Jamioł, ale goście odpowiedzieli kolejną bramką Roberta Orzechowskiego – 26:30. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali czerwono-czarni, którzy wygrali ostatecznie 27:33 i zainkasowali kolejny komplet ligowych punktów.
Arka Gdynia – MMTS Kwidzyn 27:33 (12:17)
Arka: Pieńczewski – Ćwikliński, Całujek 1, Przysiek 5, Jasowicz 2, Kamyszek 9, Czaja, Lisiewicz 2, Jamioł 5, Skwierawski, Wolski 1, Wołowiec 2, Rutkowski.
MMTS: Dudek, Szczecina 1 – Orzechowski 6, Kryński 4, Krieger, Peret 6, Adamski 4, Szczepański, Rosiak, Nogowski 3, Guziewicz, Ossowski 1, Potoczny 5, Landzwojczak 3, Przytuła.
Fot.: Mirosław Wiśniewski