Oficjalny Portal Miasta Kwidzyna

Logo Unii Europejskiej

„Zupa nic” – seans DKF Powiększenie

 

REALIZACJA
OBSADA
Reżyser – Kinga Dębska
Scenariusz – Kinga Dębska
Zdjęcia – Andrzej Wojciechowski
Muzyka – Michal Novinski
Montaż – Bartosz Karczyński
Scenografia – Wojciech Żogała
Kostiumy – Emilia Czartoryska
Kinga Preis – Elżbieta Makowsk
Adam Woronowicz – Tadeusz Makowski
Ewa Wiśniewska – Babcia Marty i Kasi
Barbara Papis – Marta Makowska
Alicja Warchocka – Kasia Makowska
Milena Lisiecka – Grażyna
Przemysław Bluszcz – Sąsiad Mietek

 

O FILMIE

Marta jest romantyczką i szkolną ofiarą losu. Dzieli pokój z siostrą Kasią i babcią (Ewa Wiśniewska), która zamiast bajek opowiada wnuczkom powstańcze historie. W pokoju za ścianą swe małżeńskie życie toczą rodzice, Tadek (Adam Woronowicz) i Elżbieta (Kinga Preis). On jest stale upokarzanym przez system inteligentem, który po pracy pędzi bimber i po cichu zazdrości opływającemu w dobrobyt szwagrowi (Rafał Rutkowski). Ona jest przewodniczącą zakładowej Solidarności z potrzebą wolności i marzeniem, żeby w końcu wyrwać się z Polski. Prawdziwe emocje dla całej rodziny zaczną się jednak wtedy, gdy pod blokiem stanie wymarzony pomarańczowy maluch. Ela i Tadek odkryją powołanie do handlu oraz zagranicznych wojaży, a dorastająca Marta po raz pierwszy w życiu naprawdę się zakocha.

Tuż po seansie Zupy nic miałem pewien problem z przyporządkowaniem jej do konkretnego gatunku filmowego. Czy to komedia familijna czy raczej film obyczajowy? A może nawet fabularyzowany dokument o życiu w poprzedniej epoce? Do teraz tego nie wiem, ale wiem już to, że to nie jest ważne! Co jest ważne – Zupa nic to film o życiu i rodzinie. I ja jakoś tej odmianie słowa rodzina przez filmowe przypadki ufam o niebo bardziej, niż Dominicowi Toretto wypowiadającego głodne kawałki o ważności rodziny chociażby i tysiąc razy. …i o kim opowiada Zupa nic Kingi Dębskiej? Nie skłamałbym twierdząc, że na równi przedstawia historię z poziomu trzech postaci – mamy – Elżbiety, taty – Tadka oraz starszej córki – Marty, przy czym chyba największy nacisk kładzie się na ukazywanie historii oczami tej ostatniej. To co jednak jest pięknego w narracji filmu to to, że daje ona wspaniale zbalansowaną perspektywę – problemy Marty w szkole są równie poważne co Elżbiety w pracy – mowa tu o ujęciu, które pokazuje, że życie dorosłe też bywa miejscami błahe, a życie dzieci również miewa swe troski i problemy.

Marta jest trochę szkolnym przegrywem, który odnajduje niespodziewanie swą pierwszą miłość. W tej świetnie zagranej postaci czuć pewien sznyt znany z książek Małgorzaty Musierowicz, ale. oczywiście. także autorską kreację Kingi Dębskiej. Mama Elżbieta z kolei to niespokojny duch, z sercem walecznym na miarę Joanny d’Arc, co jednak nie jest zbyt korzystną konfiguracją w okresie PRLu… Jej mąż, Tadek, to przedstawiciel klasy średnich intelektualistów. Spokojny, wrażliwy, łysawy facet z kompleksami jak każdy w tym wieku. Nie jest ideałem, ale kocha swoją żonę i córki na zabój. Podejrzewam, że kocha nawet teściową (w tej roli fenomenalna Ewa Wiśniewska!).

Chociaż film żongluje trochę stereotypami to – w co aż sam nie potrafię uwierzyć! – robi to w taki sposób, że nie są one oklepane, odpychające jak to na powycierane stereotypy przystało. Użyto ich, aby lepiej zaprojektować historię naszych bohaterów. Upraszczają, ale nie do stopnia, który ujmowałby czegoś bohaterom. A ci są naprawdę zjawiskowi – każda rola ma barwę, charakter. Role dziecięce zasługują tu na wyróżnienie – nie są przeaktorzone (co młodym aktorom może się zdarzać), a jednocześnie mają ogromne pokłady wiarygodności.

Film Kingi Dębskiej to jest, w ogóle, magia. Zrobiła film o rodzinie w PRLu, który jest ciekawy. Jest trochę niepokorny, ale bezpretensjonalny. Ma peerelowską szarość, ale zarazem rodzinną, intrygującą głębię barw. Dębska jak dotąd nikt inny zdaje się być mistrzynią w sprawianiu, że oksymoron nie jest oksymoronem – zachowuje świetny balans w komponowaniu na ekranie żywiołów, które na co dzień się wykluczają.

Jednak nie samą świetną grą film ten stoi. Kompozycja muzyczna to także mocny element filmu – mamy tu hymn na początku, później natomiast Lady Pank, a po nim italo disco (oj tak, poproszę…). Dzieło Dębskiej to produkcja równie serdeczna, co miejscami zuchwale puszczająca oczko i mająca swój własny pazur. Mamy tu także do czynienia ze stylizowaniem kilku scen na te charakterystyczne, archiwalne klipy w monochromie, a w innym miejscu film bawi się ustawianiem kadru i ujęciem kamery. Nie można tu zarzucić dogmatyzmu i oklepania w kompozycji – Kinga Dębska mogłaby osiąść na laurach, robić film na jedno kopyto jak to się w Polsce robi. Ale – niech jej za to będą dzięki – tak nie robi. Dzięki temu ten film to prawdziwie apetyczny, kinowy kąsek w sosie słodko-pikantnym.

Film Dębskiej to bezbłędny przykład kina na skraju całkowitej prawdy i krzywego zwierciadła – granica między tymi dwoma tak naprawdę się tu zaciera! Pani reżyser stworzyła rodzinę, która jest podobna do każdej – po to były te lekkie stereotypy. No… może jedynie postać babci jest trochę przerysowana, ale i tak ma swój urok. Różnorodność sposobów przedstawienia historii i jej spójność to kolejne harmoniczne połączenie przeciwnych aspektów – jest oryginalnie, ale i bardzo gładko, spójnie. Zupa nic to film o rodzinie, o umiłowaniu życia, o tym że zwykłość to piękno i że każdy ma swoje troski. Emanuje on pokładami ciepła większymi niż nieosłoniony reaktor termojądrowy i intryguje świeżą prezencją. To film o urywaniu z życia trochę szczęścia w szarej, nie zawsze przychylnej rzeczywistości.

Maciej Reguła – Popkulturowcy

Wydarzenie zostało zakończone.

Data

sty 03 2022
Zakończone!

Czas

19:00 - 20:35

Koszt

10,00PLN

Lokalizacja

Kinoteatr Kwidzyn
Kinoteatr Kwidzyn
Katedralna 18, Kwidzyn

Organizator

Dyskusyjny Klub Filmowy "Powiększenie"
Email
dkf@ckj.edu.pl
Strona WWW
http://www.dkf.ckj.edu.pl/