„IO” – seans DKF Powiększenie
2022 – CANNES Nagroda Jury – Najlepszy film Jerzy Skolimowski
2022 – MFF W VALLADOLID Najlepszy reżyser Jerzy Skolimowski
REALIZACJA | OBSADA |
Reżyser – Jerzy SkolimowskiScenariusz – Jerzy Skolimowski,Ewa PiaskowskaZdjęcia – Michał DymekMuzyka – Paweł MykietynMontaż – Agnieszka GlińskaScenografia – Mirosław KoncewiczKostiumy – Katarzyna LewińskaDźwięk – Marcin Matlak,Azzurra Stirpe | Sandra Drzymalska – KasandraIsabelle Huppert – KsiężnaLorenzo Zurzolo – VitoMateusz Kościukiewicz – MateoTomasz Organek – ZiomLolita Chammah – DoraAgata Sasinowska – Kaja |
O FILMIE
Oglądany z perspektywy zwierzęcia, świat wydaje się tajemniczą zagadką. IO, szary osiołek o melancholijnych oczach, spotyka na swojej drodze ludzi dobrych i złych, doświadcza radości i bólu. Jego losem rządzi przypadek, który w sekundę zmienia szczęście w rozpacz, a smutek w nieoczekiwaną błogość. Ale IO ani na chwilę nie traci swojej niewinności.
A cóż to nasze gremium postanowiło wystawić jako kandydata do nominacji oscarowej za najlepszy film międzynarodowy? Tym razem wybrano nowe dzieło Jerzego Skolimowskiego o bardzo enigmatycznym tytule „IO”. Nie jest to skrót od Igrzysk Olimpijskich, ale imię… osła. I nie, nie chodzi o żadnego polityka.
Trudno tutaj mówić o fabule, bo w zasadzie jest to odyseja osiołka przez różne miejsca. Kiedy poznajemy IO, jest zwierzęciem cyrkowym. Jedyną osobą widzącą w nim coś więcej niż tylko zwierzę jest występująca z nim tancerka Kasandra (Sandra Drzymalska). Kiedy na początku jej oczami patrzymy na osiołka, kamera pokazuje go z bardzo bliska i z taką czułością, że nie byłem w stanie przejść obojętnie. Ale to nie przetrwało, wszystko przez działaczy, co nie chcą zwierząt w cyrku. Io zostaje rozdzielony i trafia najpierw do stajni. To jednak początek wędrówki naszego czworonoga, które zostaje zderzone z najgroźniejszym zwierzęciem na Ziemi – człowiekiem. Jaki będzie finał?
Skolimowski spycha ludzi do roli tła, niemal cały czas pokazując perspektywę naszego zwierzęcego bohatera. I to wiele razy dosłownie widzimy jego oczami, co wygląda wręcz hipnotyzująco. Szczególnie gdy w kadrze pojawia się mocna czerwień, skręcając w mocno surrealistyczną otoczkę (scena z wiatrakami). „IO” to przede wszystkim audio-wizualna uczta, zdominowana przez kapitalne zdjęcia Michała Dymka (wspartego dodatkowymi materiałami od Pawła Edelmana i Michała Englerta), które są nie tylko przemyślane, ale też pełne eksperymentów. Czy to ucieczka osiołka przez las, oglądany „od dołu” mecz piłki nożnej, widok na pędzące konie – to wszystko pulsuje, oddycha, zaciekawia. Im dalej w las, tym trudniej jest przewidzieć co zobaczymy za chwilę. Przenosimy się od Warmii i Mazur przez Pomorze i Śląsk aż do włoskiego pałacu. Od ośrodka dla niewidomych dzieci przez mecz piłkarski oraz imprezę w gospodzie z kibolami czy przez granicę z końmi przeznaczonymi na rzeź.
Z obrazami współgra miejscami klasyczna, miejscami awangardowa muzyka Pawła Mykietyna, tworząc silną mieszankę wybuchową. „IO” jest bardziej doświadczeniem, sensualnym doznaniem niż stricte filmem, co czyni film nieprzystępnym dla każdego. Dialogów jest tu bardzo niewiele, ludzie w zasadzie są epizodami (choć zdarzają się wyraziste kreacje jak w przypadku Sandry Drzymalskiej czy Isabelle Huppert), zaś Skolimowski bardziej wydaje się kontemplować rzeczywistość. Jest parę ujęć, które wydają się nie pasować (robot o kształcie zwierza czy cofająca się woda z wodospadu) albo mają symboliczne znaczenie, którego nie rozgryzłem.
Niemniej ciężko mi z głowy wymazać te kadry, tego osiołka (grane przez szóstkę parzystokopytnych), który zostaje wyrwany ze swojego środowiska. Ale też pokazuje ludzi w nie zawsze najlepszym świetle, piętnując ich głupotę, okrucieństwo i obojętność. Nie wszystkim się spodoba, ale warto dać szansę jemu oraz sobie.
Radosław Ostrowski – KINOBLOG