Oficjalny Portal Miasta Kwidzyna

Logo Unii Europejskiej

Dyskusyjny Klub Filmowy zaprasza na film „Oto my”

O FILMIE

Historia jednoczesnego dorastania ojca i jego autystycznego syna oraz podróży, która odmieni ich życie. Aharon z oddaniem wychowuje swojego syna, Uriego. Żyją we dwóch, zanurzeni we własnej codziennej rutynie, tak bardzo różniącej się od świata, jaki znamy. Gdy Uri staje się formalnie dorosły, ma zamieszkać w specjalistycznym domu opieki. Czy jest na to gotowy? Aharon uważa, że nie, ale może w rzeczywistości sam nie dorósł do rozstania… W drodze do placówki ojciec podejmuje decyzję o wspólnej ucieczce. Chwytający za serce, pogodny, czuły i zaskakujący film wielokrotnie nagradzanego izraelskiego reżysera Nira Bergmana, który znalazł się w oficjalnej selekcji MFF Cannes 2020. Znakomite kreacje aktorskie na długo zapadają w pamięć. Szczególne brawa należą się odtwórcy roli autystycznego syna Noamowi Imberowi, który porywa niczym Dustin Hoffman w „Rain Manie”.

Kto potrafi lepiej określić, co jest najlepsze dla ich jedynego dziecka – ojciec czy matka? Kiedy to dziecko z zaburzeniami, a rodzice nie mogą osiągnąć porozumienia, klaruje się temat naszego filmu. Tutaj dziecko jest całkowitą odwrotnością „brzdąca” ze słynnego filmu Charliego Chaplina, który główny bohater uwielbia oglądać. Jest wysoki, podczas gdy „brzdąc” jest malutki; jest niezdarny, podczas gdy „brzdąc” jest zmyślny; jest bierny, podczas gdy „brzdąc” jest niezmiernie aktywny. Być może rzeczą łączącą tych dwoje dzieci jest relacja z ojcem. Miłość i uczucia wiążą ich na dobre i na złe.

W „Oto my” w odróżnieniu od tego, jak sytuacja wygląda na ogół, to ojciec odkłada wszystko na bok, żeby całkowicie poświęcić się synowi, a matka jest zupełnie nieobecna. Jego wyrzeczenia, w pewien sposób urocze, ostatecznie okazują się być formą całkowitej kontroli. Ojciec wie wszystko o swoim synu. Tylko on potrafi uspokoić syna, kiedy przytłaczają go jego stereotypie i fobie. Chłopiec potrafi myśleć tylko, gdy znajduje potwierdzenie u ojca. Żadna osoba trzecia nie jest w stanie wejść w ich symbiotyczny związek. Matka pojawia się w tym obrazie tylko po to, żeby narzucić swoją wolę – chce, żeby syn w końcu mógł się socjalizować, dzięki umieszczeniu go w placówce dostosowanej do jego potrzeb. Żeby odwlec tę chwilę, ojciec ucieka z synem, co i tak prowadzi do nieuniknionego rozstania. Ten niezwykły, pełen wrażliwości, pięknie zagrany film poruszy wszystkich rodziców, niezależne od tego, czy ich dzieci mają zaburzenia rozwojowe, czy też nie. Jednak niepełnosprawność potęguje emocjonalny dylemat – czy jakakolwiek instytucja (jeśli tak, to jaka?) może przynosić większe korzyści niż rodzicielska miłość? Nie chcąc popadać w mentorski ton – to niezwykłe, że odpowiedź na to pytanie pozostaje w gestii dziecka (a w rzeczywistości młodego dorosłego), a ojciec również może na tym skorzystać.

Caroline Eliacheff, psychiatra dziecięcy

Trudno przecenić znaczenie, jakie dla upowszechniania wiedzy o autyzmie miał „Rain Man” – film Barry’ego Levinsona z 1988 roku. To dzięki niemu – czterokrotnemu laureatowi Oscara – autyzm przestał być wstydliwym schorzeniem, kładącym się cieniem na losach niektórych rodzin, a stał się problemem społecznym, dotykającym wszystkich nacji. Pod wpływem filmu wzrosła liczba badań nad autyzmem, a także wdrożono nowe, skuteczniejsze terapie. W ciągu ostatnich 30 lat pojawiło się więcej autystów – nie dlatego jednak, że ta choroba okazała się zaraźliwa, ale dlatego, że poszerzyło się spektrum schorzeń będących pochodną autyzmu, bo też współczesna medycyna lepiej potrafi je diagnozować.

Ale żeby wzmocnić siłę przekazu, twórcy „Rain Mana” zajęli się wyłącznie jednym aspektem autyzmu i wyposażyli bohatera filmu, tak sugestywnie zagranego przez Dustina Hoffmana, w supermoce. Nie tylko pozwolili mu ratować brata z pożaru, ale i zasugerowali, że pod skorupą choroby kryje się geniusz matematyczny. Owszem, zdarzają się i takie przypadki, lecz zazwyczaj codzienne obcowanie z cierpiącymi na autyzm wygląda inaczej niż w filmie Levinsona. O tej innej codzienności opowiada izraelski film „Oto my” Nira Bergmana – podobnie jak „Rain Man” nagrodzony czterema „Oscarami” (izraelskimi, zwanymi Ophirami).

Pięćdziesięcioparoletni Aharon jest – a raczej był – wziętym grafikiem, odnoszącym międzynarodowe sukcesy. Jednak w pewnym momencie wycofał się z zawodu, by poświęcić się synowi Uriemu, cierpiącemu na autyzm. Chłopak – wysoki i nieco kanciasty w ruchach – dawno przekroczył dwudziestkę, lecz zachował umysł dziecka: każdego dnia ojciec musi rozwiewać jego lęki przed światem zewnętrznym, wręcz naginać rzeczywistość do wizji, jaką tworzy i akceptuje mózg syna.

Ten nie wie, co mu się podoba, a co nie, nie wie, czy coś mu smakuje, jaki kolor lubi. O wszystko pyta ojca – i w zależności od jego opinii wyrabia sobie zdanie: na krótko, bowiem za chwilę znów powtórzy pytanie. Jego życie zawiera się między rytuałami wspólnymi z ojcem (jak, na przykład, golenie), wycieczkami rowerowymi czy podróżami pociągiem i posiłkami, opartymi na makaronie w kształcie gwiazdek. Jest jeszcze oglądany na przenośnym odtwarzaczu DVD „Brzdąc” Charliego Chaplina, z którego bohaterem Uri podświadomie się utożsamia.

 

Mniej więcej raz w tygodniu odwiedza ich matka chłopca: Tamara zabiega o umieszczenie Uriego w specjalnym ośrodku terapeutycznym. Jej starania napotykają na zdecydowany opór zarówno syna, jak i męża, który starannie odizolował od niej siebie i chłopca. Kobieta mieszka osobno, ale nie ustaje w staraniach. Co chwila Uriego odwiedzają pracownicy opieki społecznej i psycholodzy, kwalifikujący go do różnych placówek terapeutycznych, ale Aharon za każdym razem przygotowuje chłopaka na ich wizyty, każąc mu okazywać niechęć do opuszczenia rodzinnego domu.

Kiedy Tamara uzyskuje sądowy nakaz skierowania syna do ośrodka terapeutycznego, ojciec ucieka z Urim z domu. Udają się w podróż po Izraelu w poszukiwaniu pomocy – niestety, bezskutecznie. Ani dawni przyjaciele, ani rodzina nie potrafią pomóc Uriemu – a może raczej Aharonowi, którego upór przed rozstaniem z synem ujawnia głębsze cechy charakteru, a przy okazji – nieumiejętność przystosowania się do rzeczywistości. Rozstanie z Urim oznaczałoby konieczność powrotu do świata, przed którym sam ucieka. Powrotu, przed którym broni się rękoma i nogami.

Opowieść o współuzależnieniu od siebie ojca i syna, jakkolwiek ukazana na przykładzie dziecka cierpiącego na autyzm i ojca chroniącego go przed światem zewnętrznym, zyskuje w filmie Nira Bergmana wymiar uniwersalny. Relacje Aharona i Uriego, tak sugestywnie ukazane na ekranie przez Shaia Aviviego (ojciec) i Noama Imbera (syn), układają się w opowieść o momencie kluczowym w życiu każdego rodzica – o odcinaniu pępowiny.

Optymistyczne w historii pokazanej przez Bergmana jest to, że ostateczną decyzję (jakkolwiek nie do końca świadomie) podejmuje jednostka słabsza, w tym przypadku młody autysta, ale równie budujące, że równocześnie z nim dojrzewa do tego samego rozstrzygnięcia jego opiekun. Czy jednak tym samym Aharon pogodził się ze światem zewnętrznym, pozostaje kwestią otwartą. Uznajmy jednak, że zarówno ojciec jak i syn wykonali pierwszy krok we właściwym kierunku.

KONRAD J. ZARĘBSKI Kino nr 4/2021

 

 

Wydarzenie zostało zakończone.

Data

lip 05 2021
Zakończone!

Czas

19:00 - 20:45

Więcej informacji

Czytaj więcej

Lokalizacja

Kinoteatr Kwidzyn
Kinoteatr Kwidzyn
Katedralna 18, Kwidzyn

Organizator

Dyskusyjny Klub Filmowy "Powiększenie"
Email
dkf@ckj.edu.pl
Strona WWW
http://www.dkf.ckj.edu.pl/